Categories
Blog

Carissa Véliz: O  etyce prywatności i sztucznej inteligencji 

– Etyka w AI nie jest kwestią drugorzędną. Trzeba o niej myśleć jak o części składowej dobrego projektu, który powinien być przydatny i piękny. Etyka jest częścią tej mieszanki – mówiła prof. Carissa Véliz.

Swój wykład prof. Carissa Véliz rozpoczęła od przypomnienia historii, która miała miejsce w stanie Michigan w 2013 roku. To tam zastosowano algorytm, który miał zweryfikować, czy pobierający zasiłek dla bezrobotnych, są do niego uprawnieni. Algorytm wskazał na 34 tys. osób, które otrzymywały go bezprawnie. Odebrano im świadczenie, co w konsekwencji skończyło się utratą mieszkań, rozpadem rodzin, a nawet samobójstwami. Po pewnym czasie okazało się, że algorytm pomylił się w 93. proc przypadków.

– Chcę was zachęcić do przemyśleń na temat etyki w kontekście AI i start-upów – mówiła Carissa Véliz, podkreślając, że etyka nie jest kwestią drugorzędną. Trzeba o niej myśleć jak o części składowej dobrego projektu. – Kiedy myślisz o stworzeniu naprawdę niesamowitego produktu, chcesz, by był przydatny i piękny. Etyka jest częścią tej mieszanki – mówiła Véliz.

Etyka ma sens

Według ekspertki, podejście etyczne do produktu daje też korzyści stricte biznesowe – przewagę konkurencyjną. Teraz bardziej niż kiedykolwiek. Jeśli produkt jest bardzo dobry, to dzięki dbałości o sferę etyczną, będzie jeszcze lepszy, bo twórcom łatwiej będzie się dostosować do wymogów prawa unijnego – RODO lub AI ACT. – Ludzie będą chcieli z niego częściej korzystać. Dziesięć lat temu firmom uchodziły na sucho zachowania nieetyczne, ale teraz użytkownicy są bardziej świadomi i docenią produkt, do którego twórcy podeszli w sposób etyczny – przekonywała Véliz . – Także fundusze VC zwracają obecnie uwagę na etyczne podejście do AI w sposób, jaki nie robiły tego wcześniej. Wiedzą, że nadchodzące regulacje mogą sprawić, że problemy etyczne związane z produktem, mogłyby stać się obciążeniem – tłumaczyła.

By zobrazować wagę etyki w AI, Carissa Véliz posłużyła się analogiami do etyki w medycynie. Wypracowanie jej zasad trwało długo, ale dały one pacjentowi prawo decydowania o sobie, możliwość stawiania pytań i konieczność odpowiedzi na nie przez lekarza. Niestosujących się do zasad, można poddać karze.  – Obecnie stajemy przed dylematami, których nie było w przeszłości, bo np. nie gromadziliśmy danych osobowych i nie analizowaliśmy ich – mówiła prof. Véliz. – Poza tym mieliśmy już do czynienia ze skandalami, choćby Cambridge Analytica, co obrazuje, dlaczego potrzebujemy etyki. Ekspertka zwracała uwagę, że choć ta firma została zamknięta, to wiele innych robi to samo, czyli całkowicie lekceważy autonomię ludzi, ich zdolności i prawa do samostanowienia i bycia wiernymi swoim wartościom. – Człowiek decyduje, ile czasu poświęci np. na obecność w social mediach, ale one są tak projektowane, by angażowały i uzależniały – tłumaczyła Carissa Véliz. – Armia ludzi po drugiej stronie ekranu próbuje zrobić wszystko, by nie stracić użytkownika i przejąć kontrolę nad nim – dodała, podając przykład Netflixa, który ubolewał, że jego największym konkurentem jest potrzeba snu człowieka, więc konieczne jest wymyślenie rozwiązania, które przekonałoby ludzi do jej ignorowania.

Nie sądzicie, że możecie być nieetyczni

– Etyka nie stanie się przy okazji i przez przypadek, choć tak nam się wydaje, bo mamy raczej tendencję do myślenia o sobie jako o dobrych osobach. Jak bardzo może być to złudne, zwłaszcza w sytuacji ekstremalnej, pokazał eksperyment Stanleya Milgrama, który zadał pytanie o przyczyny ślepego posłuszeństwa wobec rozkazów, które tzw. zwykłych ludzi doprowadziły do ludobójstwa. Przebieg i wynik badania, które prof. Véliz szczegółowo opisała, pokazuje skłonność ludzi do podporządkowania się autorytetom i łatwego zamienienia się w trybiki w systemie. – Dużo mówi się o związku etyki i prawa – zwracała uwagę Véliz. – Dobrze, że jest RODO, ale prawo i etyka są komplementarne wobec siebie. Etyka może reagować szybciej niż prawo, które trzeba stale dostosowywać do zmieniających się realiów.

Jak zadbać o etyczny aspekt w przypadku własnego produktu?

Ekspertka wskazała na trzy kwestie, które wg niej mogą pomóc w utrzymaniu „kursu na etykę”. Po pierwsze, tworząc produkt warto brać pod uwagę nie tylko kim są akcjonariusze, ale i interesariusze, czyli kto ma interes we wdrożeniu konkretnego rozwiązania, ale też kto jest najbardziej narażony na ryzyko.

Druga kwestia to stworzenie i przestrzeganie zasad, które zapewnią, że start-up nie znajdzie się zbyt blisko „czerwonej linii”; że nie dojdzie do sytuacji, która nigdy nie powinna mieć miejsca. Wystarczy pamiętać, by tworząc – czynić dobro, szanować prawa ludzi do samostanowienia, być sprawiedliwym,  nie ograniczać niczyjej autonomii. I jeszcze jedna zasada, bardzo ważna: umiejętność wyjaśniania.  Algorytm ma być zrozumiały, ma dawać twórcy poczucie, że nad nim panuje, a w razie potrzeby będzie w stanie wyjaśnić jego decyzje. Niezbędne jest, by użytkownik wiedział też do kogo ma się zwrócić, jeśli pojawią się jakieś problemy.

Sprawa trzecia to oparcie się na etyce cnót. Zamiast skupiać się na „czerwonych liniach” i konsekwencjach, warto skoncentrować się na tym, jaką osobą chcemy być.

Technologia nie jest neutralna

– Co czyni AI tak wyjątkową, że powinniśmy stworzyć odpowiednie dla niej zasady etyczne? – Jedyna rzeczą, która czyni ją wyjątkową jest jej nieprzejrzystość – twierdzi Carissa Véliz. – W przypadku algorytmu nie jesteśmy w stanie go ocenić, czasem nawet nie zorientujemy się, że mamy do czynienia z algorytmem. Potrzebujemy zasad. Jak mówiła prof. Véliz, konieczne byłoby m.in. podważenie dogmatu, że im więcej danych tym lepiej dla działania algorytmu. – Ale to nie jest dobro bezwarunkowe – podkreślała. – Dane są dobre o ile są dokładne, ich użycie nie powoduje odpowiedzialności prawnej, są niezbędne do tego co zamierza się zrobić. Wg ekspertki, powinniśmy myśleć o danych osobowych jak o toksycznym zasobie: są tanie, łatwe do zdobycia, przydatne, ale ich posiadanie jest toksyczne, więc trzeba się zaangażować w ich zabezpieczenie, o czym wiele start-upów nie pamięta.

Prof. Véliz  twierdziła, że firmy technologiczne będą przekonywać, iż technologia jest neutralna. Ale tak nie jest. Technologie nadzoru nie są neutralne. – Nawet termin gromadzenia danych jest mylący, ponieważ sugeruje, że zbieramy je jak grzyby, tymczasem zamieniając świat analogowy w cyfrowe dane, tworzymy coś, co można przeszukiwać, śledzić i kierować, czego wcześniej nie dało się robić – zwróciła uwagę Véliz, dodając, że technologia cyfrowa staje się technologią nadzoru, która ostatecznie powoduje utratę wolności. Czy można temu jakoś przeciwdziałać? Największym problemem w etyce sztucznej inteligencji jest prywatność (Carissa Véliz jest autorką książki „Privacy is Power”, w której tłumaczy, że odzyskanie prywatności to jedyny sposób, by odzyskać kontrolę nad naszym życiem. Korporacje i rządy mają zbyt dużą władzę, a nasze dane są wykorzystywane w nadmierny sposób – red.). Także sprawiedliwość – mówiła Carissa Véliz – nie jest produktem matematycznym czy algorytmicznym,  ale oceną moralną. Nie da się zautomatyzować etyki. Warto o tym pamiętać, wchodząc na ścieżkę start-upu, by nie żałować projektu, nad którym spędzi się lata pracy. I nie być podobnymi do twórcy algorytmu z Michigan.

Carissa Véliz profesor nadzwyczajna (Associate Professor) na Wydziale Filozoficznym i Instytucie Etyki w AI, a także Tutorial Fellow w Hertford College na Uniwersytecie Oksfordzkim. Zajmuje się etyką cyfrową, autorka książki „Prywatność to potęga” (Privacy Is Power).

Categories
Blog

David Stillwell: Big data i etyczne dylematy w epoce cyfrowej

– To nie algorytmy są etyczne lub nieetyczne. Istotny jest za to sposób ich wdrażania w prawdziwym świecie. Często mówi się, że trzeba uczyć informatyków etyki, wtedy przestaną tworzyć nieetyczne algorytmy, ale to nie oni są decydentami, lecz wpływowi ludzie. To oni podejmują decyzje, jak używać technologii AI w biznesie – mówił prof. David Stillwell.

– Jeśli macie zamiar wykorzystywać w swojej pracy dane, pamiętajcie o czterech zasadach – powiedział twórcom start-upów prof. Stillwell podczas spotkania w ramach Innovatorium.

Te zasady to:

  • Transparentność – ponieważ ludzie muszą wiedzieć co się dzieje z ich danymi
  • Możliwość kontroli przez użytkownika – np. przez wyrażenie zgody i możliwość rezygnacji z uczestnictwa w określonym projekcie
  • Dostrzeżenie znaczenia  – by w tym co robicie klient widział sens oraz odbierał jako działania uczciwe
  • Korzyść – gdy klient czuje, że jego dane zostały wykorzystane w dobrym celu.

 – Organizacje, które decydują się na korzystanie z big data, muszą podporządkować się szczególnym zasadom, a kluczową powinno być przestrzeganie zasad etycznych – przekonywał ekspert, który w swoich badaniach naukowych zajmuje się m.in. analityką danych w kontekście nauk społecznych.  Wykład Davida Stillwella oparty był na licznych przykładach i ich analizie, a ich wspólnym mianownikiem było pytanie o granice, które człowiek postawić algorytmowi/biznesowi/decydentom.  

Bezpieczne dane 

– Jak bardzo otwarci jesteście na powierzanie firmom swoich danych – pytał Stillwell. Czy ufacie, że są u nich bezpieczne i wykorzystywane wyłącznie w celu, dla którego je przekazaliście? Jak to jest, że nawet jeśli świadomie dzielimy się nimi, nie czujemy się z tym komfortowo? 

Stillwell przypomniał artykuł, który powstał w konsekwencji badań przeprowadzonych przez niego wraz z Michałem Kosińskim i Thore Graepelem. Pokazywały one jak cyfrowe zapisy można wykorzystywać do automatycznego i dokładnego przewidywania szeregu wrażliwych danych osobowych; od stanu cywilnego, posiadania dzieci, IQ przez palenie papierosów itp. aż do poglądów politycznych, które można przewidzieć – uwaga – na podstawie informacji o ludziach, którzy lubią biwakować. Badania pokazują, że prawdopodobnie 65 proc. z nich to wyborcy Republikanów.

– Zła wiadomość jest taka, że problem dotyczy nie tylko użytkowników Facebooka, ale i TT/X, posiadaczy telefonu komórkowego czy karty kredytowej, albo słuchaczy … Spotify.  – Dane związane z podejmowaniem przez ludzi decyzji o tym co kupić, jakiej muzyki słuchać, co oglądać, pozwalają spersonalizować człowieka – mówił Stillwell.  – W realnym świecie służą do zarabiania dużych pieniędzy.

Psychometryczne dylematy

Praca w start-upie technologicznym oznacza też konieczność podejmowania określonych decyzji. Co w sytuacji, gdy pojawiają się etyczne wątpliwości odnośnie projektu? Czy pewne rozwiązania należy wprowadzać w życie? A jeśli tak, to pod jakimi warunkami?

– To nie algorytmy są etyczne lub nieetyczne. Istotny jest za to sposób ich wdrażania w prawdziwym świecie. Często mówi się, że trzeba uczyć informatyków etyki, wtedy przestaną tworzyć nieetyczne algorytmy, ale to nie oni są decydentami, lecz wpływowi ludzie. To oni podejmują decyzje, jak używać technologii AI w biznesie – mówił prof. David Stillwell.

Jako przykłady ekspert wybrał m.in. aplikację randkową, by postawić pytanie: czy wykorzystanie big data i AI w aplikacji randkowej jest etycznie poprawne? Co się stanie, gdy starając się jeszcze bardziej dopasować użytkowników sięgniemy do danych głębiej, tak, że określimy ich typy osobowości? Co powinny zawierać wiadomości o potencjalnym wyrażeniu zgody na korzystanie z danych? Czy mają się w nich znaleźć szczegóły dotyczące profilowania?

Inny przykład dotyczył propozycji zbudowania algorytmu, który zastępowałby dział HR w podejmowaniu decyzji o zatrudnieniu kandydata na określone stanowisko. Czy aplikacja przejmująca  działania pracowników HR, którzy – o czym doskonale wszyscy wiemy – w ostatnich latach przeglądają internet w poszukiwaniu informacji o kandydacie, jest etyczna?

 – To, co robicie, musi mieć sens dla klienta i być uczciwe. Benefitem powinno być to, że klient czuje się bezpiecznie i komfortowo. Wie, co się dzieje z jego danymi, ma możliwość kontrolowania i decydowania – podkreślał Stillwell.

Często firmy mówią, że mamy świat nowych technologii, więc warto szukać rozwiązań, które pozwolą na tym zarobić. David Stillwell przypomina jednak: właściwe pytanie brzmi: skoro mamy nowe technologie, jak możemy stworzyć produkt lepszy i bezpieczniejszy?

David Stillwell, profesor of Computational Social Scienc at Cambridge University Judge Business School

Categories
Blog

Tomasz Gruszka: Strategiczne uwarunkowania AI

– To w obszarze danych należy upatrywać źródeł przewagi konkurencyjnej – mówił Tomasz Gruszka. – Nie lekceważcie konkurencji, która stosuje AI.

Czym strategia jest?

Zanim start-up zacznie budować swoją strategię pod kątem sztucznej inteligencji, warto sięgnąć do podstaw biznesu i przypomnieć sobie, czym w ogóle jest strategia. Według Tomasza Gruszki – planem na stworzenie wartości.  

W 1955 opublikowano pierwszy ranking 500 największych przedsiębiorstw w USA – opowiadał ekspert. Były to duże, renomowane marki, ale w krótkim czasie aż 90 proc. z nich zniknęło z rankingu. Jeśli patrzymy na statystyki dotyczące prognoz na najbliższą dekadę, mówił Gruszka,  to 40 proc., wyparuje z podobnego rankingu, bo zastępowanie firm jest coraz szybsze. Przywołał przykład Block Baster, firmy, która w latach 90. była potężna, ale została zastąpiona przez Netflix, który też nie od razu odniósł sukces. Zyski pojawiły się dopiero w 2013 roku wraz z filmem „House of cards”.

– Firmy, które przetrwały i które odnoszą sukces to te, które mają dobrą strategię i plan jak zbudować wartość dla swoich użytkowników. Netflix zrozumiał np., że streaming będzie zjawiskiem oczywistym, ale na właściwy moment czekał długo. Poprawna strategia spowodowała jednak, że stał się dużą, rentowną firmą dla swoich akcjonariuszy – mówił Tomasz Gruszka.

A czym strategia nie jest?

– Wiele firm publikuje strategie, które… nie są strategią. Opowiadanie o planach wdrożenia CRM, szeregu szkoleń, rozwinięcia produktu, wdrożenia systemu HRP to komfortowa czynność,  związana ze snuciem planów operacyjnych, na co wydamy pieniądze – przekonywał ekspert. I dodawał: strategia jest mniej komfortowa. Jest pewnym zintegrowanym zbiorem wyborów, pozycjonujących firmę w jakiejś domenie, sektorze. – Definiujcie, jeśli chcecie być lepsi od konkurentów, jak tę przewagę zbudujecie; jak chcecie grać i wygrywać. Strategia musi być spójnym zbiorem aktywności i planów, które są wykonalne, przetłumaczalne na konkretne działania, a w dłuższej perspektywie mogą zbudować wartość, za którą zapłacą wasi klienci.

Gruszka zapewniał, że choć trudno jest przewidzieć decyzje klienta i zmierzyć się z oczekiwaniami rynku w przyszłości, to trzeba sobie dziś zadać pytanie: jak ten świat będzie wyglądać w perspektywie 10 lat. Bez tego biznes się nie uda.

Jako książkowy wręcz przykład strategii, Gruszka podał przykład firmy Southwest. – Wiele firm lotniczych na pewnym etapie zajmowało się już tylko planowaniem operacyjnym, a Southwest postąpił całkiem inaczej. Poszukali rezultatu, który chcą osiągnąć, pola, na którym chcą działać i sposobu w jaki będą się realizować, by stać się substytutem dla przewoźników autokarowych. To prowadziło do pytań i odpowiedzi: jak konkurować z branżą autokarową? Trzeba zredukować koszty. Odpowiedzieli sobie na pytania i ustalili, że: będą latać tylko boeingami 737, tylko na krótkich trasach i nie będą sprzedawać biletów przez agentów, ale wyłącznie przez internet. Dodatkowo stosując szereg innowacji, także w pricingu, odnieśli sukces, bo poprawna strategia jest związana z z precyzyjnym odpowiedzeniem sobie na trudne pytanie.

Strategia w kontekście AI

– Zrozumienie sztucznej inteligencji ma kluczowe znaczenie dla biznesu – przekonywał Tomasz Gruszka. – Poprawne myślenie strategiczne, dotyczące tego jak ją umiejętnie wdrożyć, będzie decydujące. Z perspektywy ekonomicznej i finalnie – biznesowej, AI jest  zdolnością przewidywania, a koszty tej zdolności dramatycznie spadają – mówił ekspert. I wyjaśniał, że zdolność przewidywania, czyli predykcja jest użyciem danych, które znamy, by wygenerować dane, których nie znamy. Jest to i kluczowe, i jednocześnie niedoceniane.

Gruszka zwracał uwagę na fakt, że ekscytujemy się potencjałem AI kolejnej generacji, ale za rzadko korzystamy w biznesie z dostępnych narzędzi i możliwości przewidzenia tego, co może wydarzyć się w naszej firmie, bo posiada ona rozmaite dane, których wykorzystanie pozwala na budowanie strategii. – AI jest w tym zakresie przepotężna – mówił Gruszka. – Ma potencjał transformacyjny, którego nie doceniamy. Fakt, że staje się tańsza, pozwala na szersze jej stosowanie. Jeśli moce obliczeniowe stawały się coraz tańsze, to wiele rzeczy stało się problemami obliczeniowymi. Choćby fotografia, podawał przykład, która była problemem chemicznym a jest obliczeniowym. Dzięki szerszym możliwościom ekonomicznym, które tworzone są z rozwojem określonej technologii, pojawiła się innowacyjność. Więcej mocy obliczeniowej i tańszej pozwoliło na cyfryzację w fotografii.

Skoro więc predykcja jest coraz tańsza i coraz więcej problemów staje się problemami predykcyjnymi, to pozwoli to wykorzystać AI do rozwiązania określonego problemu. – Czy ktoś  z nas myślałby, że  samochód jest problemem predykcyjnym – pytał retorycznie Gruszka. – Jednak gdy zainstalujemy na nim szereg kamer i będziemy rejestrować zachowania kierowcy, to po zgromadzeniu danych jesteśmy w stanie postawić pytanie: co w danej sytuacji zrobiłby kierowca. Odpowiedź na nie to początek tworzenia samochodów autonomicznych. Ci którzy to rozumieją, wiedzą jak redefiniować problemy, będą w stanie iść dalej – podsumował, dodając: – Niemal w  każdym biznesie można redefiniować problemy, którymi się dotychczas zajmowaliśmy i w oparciu o które dostarczaliśmy wartość.

Czym ma być AI dla naszego biznesu

Warto spojrzeć jak firmy budują przewagę konkurencyjną – przekonywał ekspert. I podkreślał, że w tej kwestii sytuacja jest dość przewidywalna: albo przez wyróżnienie i unikalność, albo przez oferowanie jakiegoś taniego rozwiązania. – Kombinacja tych dwóch podejść pozycjonuje nas w kontinuum pewnej strategii. – Gdyby teraz do tego dodać AI, mówił Gruszka, to musimy odpowiedzieć: czy chcemy, żeby obniżyła koszty albo dostarczyła jakąś wartość, który pozwoli nam biznes robić lepiej, wyróżnić się bardziej.  

To w obszarze danych należy upatrywać źródeł przewagi konkurencyjnej – zapewniał ekspert.  – Odpowiedzi o strategię warto szukać wokół odpowiedzi na pytanie, które dane można użyć, a które trzeba pozyskać.

Jak mówił Tomasz Gruszka, większość badań mu znanych, sprowadza się niestety do tego, że łatwiej jest na razie wartość zbudować poprzez ograniczenie kosztów niż przez stworzenie nowej. Większość biznesów odczuwa niedosyt w zakresie potencjału AI w wyróżnieniu się na rynku, a więcej firm jest w stanie dość łatwo budować przewagę w oparciu o niskie koszty, także eliminując pracę ludzką.

Gruszka wskazywał na pewne przykłady wykorzystania AI w branży medialnej, w której niezmiennie liczy się i koncept, i technologia. – Model biznesowy czyli sposób w jaki tworzymy wartość też się zmienia. Jeśli spojrzeć na AI w mediach z perspektywy biznesowej, to np. agencja AP od 2012 roku tworzy content w oparciu o dobrze ustrukturyzowane  dane sportowe, giełdowe, pogodowe. To dawało ciekawe rezultaty, choć nie przełomowe. Gruszka opowiadał, że 13 razy firma zwiększyła liczbę depesz poświęconych giełdzie amerykańskiej, co pozwoliło części dziennikarzy  zająć się bardziej kreatywną pracą. Niestety są i mniej pozytywne doświadczenia, choćby fakt, że treści wytwarzane przez AI nie podlegają ochronie prawno-autorskiej, a to dla agencji istotne sprawa. Bez takiej ochrony trudno jest zbudować model biznesowy, pamiętając, że agencja zarabia na udostępnianiu treści.

Gruszka zwracał też uwagę na zjawisko fake-newsów. – Styk dezinformacji z naukami o bezpieczeństwie będzie się mocno zazębiać, będzie coraz bardziej regulowany rynek, bo coraz większe znaczenie przywiązuje się do informacji jako takiej. Jest ważniejsza niż elementy geopolityki. Liczy się czyja historia jest bardziej przekonująca, a nie kto ma więcej czołgów – metaforycznie podsumował ekspert.

Tomasz Gruszka radził też, by nie bagatelizować możliwości AI i wykorzystania jej przez konkurencję. Nawet jeśli wydaje nam się, że jej rozwiązania nie do końca są jeszcze zadowalające. Gruszka przywołał ideę Claytona Christensena, który twierdził, że nowe rzeczy nie są lepsze, ale są tańsze i prostsze w użyciu. Wpierw dotyczą użytkowników o najniższych oczekiwaniach, ale stopniowo wspinają się do coraz bardziej wymagających grup. Tak samo będzie z rozwiązaniami AI, które może będą toporne na początku, ale – jak opisał to Christensen w swoim modelu – teorii ekonomicznej opisującej innowacyjność  w XXI wieku to tzw. niszcząca innowacyjność, która dotrze coraz wyżej. – Nie lekceważcie konkurencji, która stosuje AI – podsumował Tomasz Gruszka.

Tomasz Gruszka jest absolwentem MBA Oxford Brookes University. Pracował dla Orfe, Polska Agencja Prasowa, Polska Press, Eniro i GlaxoSmithKline na stanowiskach związanych z rozwojem biznesu i zarządzaniem zmianą. Specjalizuje się w wykorzystaniu technologii w biznesie.

Categories
Blog

Paweł Nowacki: Jak startup powinien rozmawiać z dziennikarzami? O sztuce komunikowania z mediami

Czy warto zabiegać o publikację informacji o produkcie czy usłudze na stronach znanych wydawnictw? Jak zainteresować nią dziennikarzy? W jaki sposób wzmocnić przekaz, wykorzystując różne kanały social mediów? O tym, jak zmiany zachodzące w mediach w ostatnich latach, wpływają na relacje pomiędzy start-upem a dziennikarzami mówi Paweł Nowacki.

– W ostatnich 20 latach dziennikarze i media przeszli ogromną zmianę jeśli chodzi o transformację cyfrową. Komunikowanie zmieniło się zasadniczo – przekonywał Paweł Nowacki podczas sesji Innovatorium. Jak zaznaczył, zmiana jest konsekwencją nieustannego rozwoju social mediów i faktu, że odbiorca treści stał się też jej twórcą. Czy w takim razie media nadal powinny interesować biznes w celach promocyjnych? Czy warto zabiegać o zaistnienie w nich? – Media są ważne – przekonywał Nowacki, zastrzegając jednak, że dotarcie do nich nie jest sprawą łatwą, choćby z powodu nadpodaży treści.

– Kiedyś byli gatekeeperami, przemawiającymi do odbiorców jako wyróżniona grupa zdobywająca informacje, przetwarzająca je i sprzedająca. To się zmieniło. Dziennikarze stracili unikalną pozycję na rynku – mówił Paweł Nowacki. – Nadal jednak informacja umieszczona na stronach znanych marek może wzmocnić komunikat, choćby przez zasięgi. Ekspert tłumaczył jak zmienił się zakres obowiązków dziennikarzy oraz sam proces powstawania materiału, co też wpłynęło na zmianę w relacjach.

Czy start-up potrzebuje mediów?

Z danych, które prezentował Paweł Nowacki wynika, że poszukiwanie informacji zajmuje dziś ok. 50 proc. czasu pracy przy tekście. Ale – uwaga – poszukiwanie offline i online. Na drugą połowę składają się czynności takie jak: pisanie, obsługa CMS, dystrybucja treści w SM oraz redagowanie informacji, ale w zdecydowanie najmniejszym stopniu. Prócz bycia reseracherem i autorem, dziennikarz może być także montażystą (wideo lub podcastów), fotografem, specjalistą od obróbki zdjęć itp.

Jak ta zmiana charakteru pracy w mediach wpływa na możliwość zainteresowania informacją zewnętrzną? Z jednej strony potrzeba publikowania coraz większej liczby tekstów powoduje, że dziennikarze są na nie otwarci, zwłaszcza w mediach branżowych. Z drugiej strony są ludźmi zdecydowanie zajętymi, obarczonymi licznymi obowiązkami, dlatego jeśli twórcy startupu zechcą docierać do odbiorców za pośrednictwem redakcji, powinni mieć dobrze przygotowany materiał, informujący o produkcie. Im bardziej zaawansowana będzie to oferta, im lepiej przygotowana treść, w której wyraźnie podkreślona jest wartość innowacji, tym większa będzie szansa na zainteresowanie dziennikarza tematem i tym większa szansa na powodzenie promocji.

Dobrze napisany tekst informacyjny nie może być przygotowany  – jak obrazowo podkreślał Nowacki – „pod prezesa” firmy, ale z myślą o potencjalnym odbiorcy. – Rośnie liczba czytelników, którzy omijają teksty przeładowane danymi. Treści jest tak dużo, że ludzie zaczynają ich nie przetwarzać. Zmiany dotyczą też kanałów społecznościowych. Znaczenie niektórych stale wzrasta, choćby Tik-Toka, ale są i takie, które tracą. Tak jest choćby z Facebook’iem, medium, na którym „Zetki” goszczą bardzo rzadko.

– Mimo nadpodaży informacji, dotarcie do dziennikarza z własnym materiałem, nie jest specjalnie trudne. Trudniejsze jest przekonanie go, że warto się nim zająć – uprzedzał Nowacki. – W nowej rzeczywistości medialnej artykuł żyje własnym życiem, a dziennikarz wart jest tyle, ile zarobią jego treści. Jednocześnie sam także stał się marką, musi być więc przekonany, że podejmuje się tematów, które są warte zainteresowania.

Zatarła się granica pierwszej strony / strony głównej – przypominał Paweł Nowacki. – Najlepsze treści dla redakcji to te, które przyciągają  reklamy lub subskrypcje. Skoro mamy do czynienia z nadpodażą treści, zwrócenie uwagi na konkretny produkt, usługę czy zjawisko jest niezmiernie trudne. 

Jak opowiedzieć Stary Testament w jedną minutę

Pierwszym pytaniem, na które start-up musi sobie odpowiedzieć jest to, czy treść, którą chce przekazać, jest ważna dla firmy, czy dla odbiorcy.

Drugie pytanie – składające się z kilku podpunktów, powinno brzmieć: Czy potrafisz „opowiedzieć Stary Testament w minutę”, pamiętając, że „nie ma tekstu, któremu skrócenie nie wyszłoby na zdrowie”? Czy redukując do minimum zbędne treści, potrafisz wybić kluczową informację w wygodny dla czytelnika sposób w 2-3 zdaniach i mając na uwadze, kim ten odbiorca jest. Czy jesteś w stanie opowiadać historie w oparciu o zasadę odwróconej piramidy: co, kto, gdzie, kiedy, dlaczego, jak? Czy ta informacja, którą dostaną media jest im w stanie zmonetyzować  poświęcony czas? Czy pozwoli dotrzeć do SM? Czy wiesz, jaki model biznesowy ma konkretna redakcja?

Trzecie pytanie powinno dotyczyć kryteriów wyboru social mediów. – Nie da się być na wszystkich kanałach – podkreśla Nowacki. – To kosztowne i czasochłonne, dlatego trzeba wiedzieć, kim ma być odbiorca komunikatu. TT/X jest w Polsce zdecydowanie przereklamowany, ale na pewno skraca dystans, pozwala obserwować dziennikarzy, śledzić trendy, szybciej nawiązać kontakt z dziennikarzami.

– Tak długo jak treść jest interesująca, odbiorcy nie obchodzi, czy stworzyła ją marka, czy konkretny dziennikarz, czyli czy to są treści sponsorowane czy nie, opłacone czy nie. Bo jak mówił Scott Cook: „Marka nie jest już dziś tym, o czym mówimy konsumentom, jest tym, co konsumenci mówią na jej temat miedzy sobą”.

Paweł Nowacki, niezależny konsultant rynku mediów i e-commerce. Ekspert od subskrypcji cyfrowych, komunikacji. Konsultant strategiczny, szkoleniowiec. Mentor w programie Thomopson Foundation Media Innovation Europe.

Categories
Blog

Jarosław Kuźniar: Komunikacja 2.0. Dlaczego AI nie odbierze ci języka

– Umieć opowiedzieć świat, dzięki sprawnemu posługiwaniu się językiem, to będzie niezbywalny talent ludzki w przyszłości – mówi Jarosław Kuźniar.

To właśnie dlatego AI nie odbierze ci języka – przekonywał Jarosław Kuźniar, przypominając wchodzącym na rynki start-upowe: „Zadbaj o język”, „Pilnuj swojego języka”. Umiejętność komunikowania się między ludźmi, nie tylko nie straci na znaczeniu w zderzeniu ze światem AI, ale jest też największą szansą człowieka na „wygraną” z nią.

Trudno nie odnosić się do coraz nowszych rozwiązań technologicznych, zwracał uwagę Kuźniar, ale także dla dobra własnego biznesu, trzeba nauczyć się „być w relacji” z technologią. – Wasza inwestycja w przyszłość to rozwój kompetencji komunikacyjnych, które wam w tym pomogą – mówił Jarosław Kuźniar.

Ekspert zwracał uwagę, że technologia będzie wspierać i upraszczać pewne rozwiązania, już to zresztą robi, ale nie zastąpi dobrej relacji z ludźmi. Będzie coraz bardziej użytecznym narzędziem, które przyspieszy pracę, pozwoli na oszczędność czasu, przejmie od człowieka zadania powtarzalne lub wymagające wykonywania wnikliwego researchu. Będzie tworzyć artykuły, podcasty, audycje itp. formaty na dobrym merytorycznie poziomie, ale zabraknie jej tego, co człowiek posiada lub może u siebie wykształcić: emocji, czynnika ludzkiego, oryginalności, wyróżnika konkretnej osoby.

O czym powinni pamiętać start-uperzy w kontekście języka i komunikacji?

Tak można by podsumować rady Jarosława Kuźniara:

– Naucz się słuchać. To twoja szansa na przewagę nad konkurencją w relacji z klientem

– Naucz się sprawnie mówić i prezentować: siebie, inną osobę, ideę, produkt, usługę itp.  Sprawnie, czyli zwięźle, tak, by przykuć uwagę. Opowiadaj przez 15 minut o konkretach, a nie przez godzinę o wszystkim. Dlatego…

– Przełam klątwę wiedzy. Nie opowiadaj WSZYSTKIEGO co wiesz.

– Mówiąc, pozwól sobie na niezaplanowane reakcje. W odróżnieniu od technologii -„ludzki człowiek” może popełnić błąd w wypowiedzi, może zareagować na emocje słuchaczy, może okazać własne.

– Czytaj książki – dla wiedzy, dla rozwoju wyobraźni, dla doskonalenia zasobu języka. Nawet najbardziej sprawne posty ich nie zastąpią.

– Każdy, nawet najprostszy temat, jeśli jest dobrze zaprezentowany, zyskuje na atrakcyjności. Opowiadaj na emocjach, przykuj uwagę słuchacza, klienta, finansisty.

– Jeśli chcesz być wiarygodny, korzystaj ze źródeł. Bez tego co jest esencją i źródłem nie poprowadzisz zniuansowanej dyskusji, nie odróżnisz się od AI.

– Zadbaj o komunikację w firmie, także na poziomie dokumentacji opisującej kulturę organizacyjną. To element budowania relacji. AI może przygotować takie dokumenty za ciebie, ale ciebie w tym nie będzie.

– Dbając o język i czarując skojarzeniami będziesz wygrywać i zaskakiwać swoich rozmówców.

– Wypracuj swój styl języka, a będziesz potrafić się odróżniać i wyróżniać,  także na tle AI. Wszystko to dzięki swoim kompetencjom językowym.

– Wykorzystaj szansę w sytuacji, gdy zmęczenie bylejakością i nadmiarem, poszukiwanie sposobów powrotu do sensu i jakości staje się zjawiskiem nabierającym na sile.

Jarosław Kuźniar. Założyciel butikowej Agencji Kreatywnej Kuźniar Media. Dziennikarz radiowy (Trójka, RadioZet), telewizyjny (TVN, TVN24), internetowy (Onet). Felietonista (Polityka) i multiinstrumentalista (Voice House, goforworld, Funwisher, The Host). 

Categories
Blog

Jan Zając: Praktyczne aspekty zarządzania startupem

Co będzie sukcesem firmy, a co twoim? Co można dla niego poświęcić? Jaka jest wizja, misja i strategia start-upu? Czy masz pomysł na kulturę organizacyjną firmy? To tylko niektóre pytania, które warto sobie postawić, wchodząc na rynek  – przekonywał dr Jan Zając.

Zanim zaczniesz budować, przemyśl i spytaj wspólników

To wskazówka, bez której nie warto zaczynać przedsięwzięcia biznesowego – mówił dr Jan Zając podczas wykładu Innovatorium. Zbiór pytań, które należy zadać sobie (i wspólnikom), a potem na nie odpowiedzieć, może radykalnie zmienić podejście do kierunku i charakteru powstającego biznesu.

Co chcesz osiągnąć (rozwiązać problem, zbudować działający produkt, stworzyć firmę, robić coś dla siebie i mieć fun), co będzie sukcesem firmy (przetrwanie roku, praca dla prestiżowych klientów, zbudowanie biznesu na lata, bycie liderem niszy w Polsce, wyjście z firmy przez wejście na giełdę), co będzie twoim sukcesem osobistym (sprawdzenie się w roli przedsiębiorcy, zbudowanie firmy, która zatrudnia 100 osób, kupno mieszkania a może ustawienie się do końca życia), co możesz dla tego poświęcić (pensję, czas, robienie tego co lubisz najbardziej, etat na uczelni, relacje z bliskimi i sprawy rodzinne)?

Warto takie kwestie przedyskutować już  na początku, by mieć pewność, czy cele są takie same, podobnie jak gotowość do ich osiągania – przestrzegał dr Zając.  

Ekspert przypomniał teorię czterech palników Sedarisa, których nie da się w jednakowym stopniu zasilić.  Zdrowie, praca, rodzina, przyjaciele – trudno zadbać o nie w jednakowym stopniu, prowadząc biznes.  – Teoria mówi, że jeśli chcecie robić coś dobrze, to trzeba zgasić jeden z palników, a jeśli bardzo dobrze – to dwa. Praca będzie pożerać pozostałe palniki, czy jesteście na to gotowi? – pytał Zając.

Misja, wizja, strategia

Jaki jest na 2024 rok główny cel waszego startupu? To kolejne pytanie, które padło podczas wykładu.

Zapewne wśród odpowiedzi znajdzie się któraś z opcji:

  • Zysk/marża – po to głownie działa firma
  • Przychody / liczba klientów – w startupie częste zjawisko na początku
  • Użytkownicy /użycie produktu
  • Budowa IP, technologia, patenty – to też możliwy cel – by potem sprzedać produkt korporacji.

– Wiedzieć to – to pierwszy krok w tworzeniu strategii – podsumował dr Zając.

Tworzenie strategii przypomina wielowarstwową strukturę – wyjaśniał. – Misja to cel, który chcemy osiągnąć (np. wykrywać na wczesnym etapie ryzyko zachorowania na raka), wizja – to wyobrażenie, w jaki sposób dzięki naszej pracy będzie wyglądać świat ( np. spadnie liczba umierających na raka, leczenie będzie tańsze i łatwiejsze), strategia to plan, jak to wszystko zrealizować (np. tworząc zespół AI z doświadczeniem medycznym albo zintegrować obecne rozwiązania przez API itp.), cele i możliwość zmierzenia sukcesu (np. pozyskanie większej liczby danych albo finansowania i doświadczonych inżynierów do zespołu), road map to plan, który ułatwi realizację celów. – I kiedy już to wszystko przygotujecie, i tak wszystko się zmieni – mówił Jan Zając. – Ważne żeby na wstępie testować, szybko działać, poprawiać.

Kultura organizacyjna i ludzie

W stosunku do planów, podczas drogi biznesowej, zmieni się zapewne większość. Natomiast ludzie, którzy pozostaną, będą największym kapitałem start-upu. – To podejście odróżni waszą firmę od innych – mówił Jan Zając. Dodając jednocześnie, że kultura i wartości to krytyczne wybory. Dlaczego? Konieczne będzie godzenie otwartości z dylematem informowania o złych wynikach firmy. Albo zareagowanie w sytuacji, gdy załoga nie zechce pracować stacjonarnie. A jakie rozwiązanie będzie dobre i zgodne z kulturą, gdy najlepszy sprzedawca oszuka pracodawcę w systemie? – Wartość firmy to odpowiedzi na powyższe pytania. Jak bylibyście w stanie się zachować? – pytał retorycznie Zając.

Zwinne zarzadzanie i OKR-y

Wyznaczanie celów, OKR-y czyli system stawiania i rozliczania celów, jak mówił Zając – nie jedyna rzecz, którą robi zespół, ale najważniejsza. Ekspert wyjaśniał w jaki sposób budować OKR-y, jak wybrać priorytet, jak zdecydować czy odpowiedzialność za realizację powinna być indywidualna czy zespołowa, w jakim czasie mierzyć realizację celów, jak ustalać rytm firmy poprzez różnego rodzaju spotkania, które  mogą stać się  elementem zwinnego zarzadzania, pozwalającego reagować na bieżąco.

Szczególnym bonusem do wykładu była też lista kilkunastu pozycji książkowych, które każdy  początkujący (i nie tylko) startup-owiec, powinien przeczytać.

Dr Jan Zając, Sotrender. Przedsiębiorca, badacz, dr psychologii społecznej UW, przez 10 lat adiunkt na tej uczelni.

Categories
Blog

Tomasz Goliński: Startup x VC Cooperation

– Fundusze VC oczekują projektów, które będą szybko rosły, rozwijały się w ponadprzeciętnym tempie i dążyły do dominacji w danej niszy czy rynku w wymiarze międzynarodowym – wyjaśniał dr Tomasz Goliński. To istotna informacja dla start-upów.

Takie duże oczekiwania co do projektów finansowanych przez Venture Capital wynikają z bilansu zainwestowanego kapitału do ryzyka. – Na wczesnym etapie powierzenie dużych środków projektom, które dopiero zaczynają raczkować, wiąże się z oczekiwaniem, że stopa zwrotu z inwestycji powinna być na poziomie kilkukrotności zainwestowanego kapitału – tłumaczył dr Tomasz Goliński podczas wykładu na temat relacji pomiędzy start-upami a funduszami Venture Capital.

– Patrząc na specyfikę funkcjonowania  prywatnego rynku,  skupiającego się na wsparciu spółek kapitałowych, warto pamiętać, że finansowanie VC nie jest jedyną opcją – mówił ekspert. – To jest specyficzny typ kapitału, który może zostać wykorzystany do rozwoju spółki, a nie grupa homogenicznych funduszy. Warto też sobie uzmysłowić, że VC są tylko etapem przejściowym w cyklu życia danej spółki, a kolejne na drodze  jej rozwoju, mogą być finansowane z innych źródeł.

Budowanie relacji z funduszami VC

Goliński przewrotnie sugerował, by start-upy nie decydowały się na fundusze od VC, bo jest  to bardzo specyficzny typ kapitału, który wiąże się z określoną ścieżką rozwoju spółki w przyszłości.

– Jeśli startup planuje raczej dojść do poziomu rentowności i utrzymać ten poziom przy danej skali działalności, gdzie założyciele mogą być beneficjentami zabezpieczenia finansowego lub będą mieli środki do utrzymania, to na pewno nie jest to kierunek, w którym powinno się pozyskiwać fundusze VC – tłumaczył Goliński.

Dla kogo są w takim razie tego typu rozwiązania? Fundusze VC oczekują projektów, które będą szybko rosły, rozwijały się w ponadprzeciętnym tempie i dążyły do dominacji w danej niszy czy rynku w wymiarze międzynarodowym.

„Be bold”

Odwaga w prezentacji pomysłu przed VC może być decydująca dla podjęcia współpracy z funduszem. Bez udowodnienia, że chodzi o ambitny i rokujący cel, trudno będzie przekonać VC do kooperacji.

– Warto pokazać determinację do zdobywania rynku globalnego czy zdominowania obszaru, na którym działa przedsiębiorstwo. Ambitne cele mają urealnić potencjał wzrostu spółki w dłuższym okresie – wyliczał ekspert. I dodawał, że istotne jest pokazanie na wczesnym etapie jak duży jest dany projekt. – Trudno zapewniać, że uda się osiągnąć określone rezultaty (moment ryzyka inwestorzy biorą pod uwagę), ale warto pokazać swój przypadek – przekonywał – jako adresowany do konkretnej grupy odbiorców. Ekspert przypominał, że szczególnie te projekty, które zwracają uwagę na wielkość rynku, potencjalną grupę odbiorców, a także wskazują na swoje rozwiązanie jako na tyle duże,  by zagospodarować istotną część rynku, będą się cieszyć zainteresowaniem inwestorów.

Zespół to wartość

Jak tłumaczył dr Goliński, pierwszym elementem, który ocenia VC przy analizie, jest odpowiednio zbalansowany zespół. Zwłaszcza na początku drogi biznesowej, gdy trudno jest pokazać zaawansowane prace nad produktem, jest kryterium szczególnym. Na pokładzie start-up powinien mieć zarówno osobę odpowiedzialną za operacje, kwestie biznesowe, relacje z otoczeniem, jak i za rozwój produktu od strony technicznej i technologicznej.

Own yor pitch

– Umiejętność „piczowania” czyli przedstawienia swoich rozwiązań  oraz przeprowadzenie prezentacji, zwięźle podsumowującej działalność spółki, jest na wstępnym etapie bardzo ważna – mówił ekspert. Zwracał też uwagę, że bardzo często bolączką start-upów z naszego kraju jest brak umiejętności miękkich, które pozwoliłyby na przekonanie do produktu czy idei. W konfrontacji z firmami np. z Doliny Krzemowej wypadamy mizernie nie pod względem merytoryki, ale autoprezentacji. Warto tę umiejętność ćwiczyć w różnych formatach, np. jako prezentację na konferencji czy przez udział w konkursach, by umieć opowiedzieć o projekcie jednym zdaniem, albo podczas godzinnej prezentacji.

Follow smart money

Poszukiwanie wartości dodanej w ramach pozyskiwanego kapitału to kolejny ważny element. Goliński uczulał, by start-upy oczekiwały od inwestorów, których chcą wpuścić na pokład swojego projektu, jasnego planu, w jaki sposób mogą stworzyć unikalną wartość w ramach inwestycji. – Kapitał stał się towarem i dostarczenie go do start-upu nie jest wyróżnikiem nadrzędnym z perspektywy założycieli spółki. Trzeba brać pod uwagę specyfikę oczekiwań założycieli, na ile oni są otwarci na feedback z otoczenia – przekonywał.  W cenie jest natomiast wymiar mentorski wsparcia strategicznego ze strony funduszu czy Aniołów Biznesu i powinien być rozwijany w ramach relacji pomiędzy start-upem a funduszem.

Don’t sell cheap

Istotnym aspektem negocjacji każdej inwestycji jest cena, po której kapitał zostanie wniesiony do spółki. Jak tłumaczył ekspert, ważne jest zapanowanie nad jej wartością w dłuższym terminie. – Nie można się oszukiwać, przekonywał, że zbudowanie dużego biznesu będzie tanie. Z pewnością będzie wymagało nakładów kapitałowych, więc trzeba zrobić miejsce w strukturze udziałowej spółki dla nowych inwestorów w przyszłości. Tłumaczył też, że elementem, który można postrzegać jako metrykę jest ta runda, gdy spółka pozyskuje  już kilka milionów euro. – Do tego momentu założyciele start-upu powinni być większościowymi udziałowcami, głownie po to, by nowi inwestorzy mieli poczucie, że inwestują w projekt, w którym głównym motywatorem dla założycieli jest wzrost wartości ich udziałów, a nie tylko utrzymanie pozycji czy pensji – radził ekspert. Ważne też będzie to z perspektywy założyciela, który dzięki temu zachowa poczucie kontroli nad projektem, który stworzył. 

Dywersyfikacja

Goliński wspominał o niej w  kontekście eksperymentów możliwych do realizacji w projekcie jeszcze nieokrzepłym, na wczesnym etapie, na przykład w obszarze technik pozyskiwania klientów, struktury sprzedażowej, pomysłu na pricing produktu. Błędy popełnione na początkowym etapie, ustrzegą przed ich powtórzeniem w większej skali, co będzie się wiązać z mniejszymi nakładami kapitałowymi. Ważne tylko, by skupić się na ograniczonej ofercie, nie eksperymentować ze zbyt wieloma produktami jednocześnie.

Słuchaj swoich klientów

Warto być elastycznym w pracy z produktem – nawet już po pozyskaniu inwestora. Warto wsłuchiwać się w trendy rynkowe i być trochę kreatorem tych trendów. Warto zidentyfikować potrzeby klienta i określić jak spółka może na nie zareagować. Te trzy przykazania mogą być drogowskazem dla wchodzących na rynek.

Stay Ahead of market Trends

Obok trzech wspomnianych wyżej sugestii, trzeba też nie zapominać o stałej analizie konkurencji, rozpoznawaniu rozwiązań, które mogą być groźne dla naszego projektu, o wykorzystywaniu potknięć innych podmiotów. Umiejętność takich działań też analizują inwestorzy, oceniając na ile nasze rozwiązanie jest lepsze od rozwiązań konkurencji.  

Know your numbers

W miarę rozwoju biznesu aspekt finansowy zyskuje na znaczeniu. Inwestorzy zwrócą na niego uwagę – mówił dr Tomasz Goliński. Dobra współpraca z księgowością i świadomość, co dzieje się w naszym biznesie, jest konieczna.

Panuj nad procesem

Po nawiązaniu relacji z inwestorami, kolejnym etapem rozmów jest podpisanie dokumentu podsumowującego wszystkie elementy przyszłej inwestycji i przypieczętowanie transakcji (term sheet). Po jego podpisaniu inwestorzy rozpoczynają proces due diligence czyli badanie spółki. Najdłużej analizują kwestie prawne, ale też finansowe, technologiczne, HR. Jest to proces długotrwały.  Po jego dopełnieniu, w fazie współpracy, założyciele mogą liczyć na pomoc w dostarczeniu narzędzi i zaplecza kontaktów, wspierających kolejne rundy inwestycyjne. Powinni konfrontować pomysły strategiczne czy kierunki rozwoju spółki, wyznaczać je wspólnie z funduszem, ale nie wchodzić w rolę operacyjną – przestrzegał Tomasz Goliński.

Trzeba też pamiętać, że fundusze po inwestycji będą oczekiwać raportowania z działalności spółki. Z kolei wyjście z inwestycji możliwe będzie na rożne sposoby,  np. przez giełdę, czy sprzedaż do inwestora branżowego.

dr Tomasz Goliński, founding partner Cofounder Zone

Categories
Zespoły

Projekt: LaminarBox

LaminarBox to marketplace, który łączy klientów poszukujących drogi do zbudowania własnego oprogramowania z software house’ami.

Innowacyjny AI asystent wykorzystuje LLM (duży model językowy) i działa jako tłumacz między językiem naturalnym a technicznymi wymaganiami projektu, umożliwiając nawet laikom precyzyjne zdefiniowanie potrzeb, które są następnie przekształcane w techniczną specyfikację projektu.

Z wykorzystaniem zaawansowanej technologii sztucznej inteligencji, opracowany model przetwarza duże ilości tekstowych danych w precyzyjne specyfikacje techniczne. Następnie, na bazie tych specyfikacji, dobiera najlepsze firmy na rynku, które są w stanie zrealizować i dostarczyć zaprojektowane przez klienta rozwiązanie.

Asystent AI prowadzi użytkownika krok po kroku przez proces wywiadu, zadając pytania i wyjaśniając niejasności, a następnie wykorzystuje te informacje do wygenerowania dokładnej specyfikacji projektu. Dzięki temu każda strona ma jasny obraz tego, co jest oczekiwane i jakie są kluczowe cele projektu. Na koniec rozmowy generowane jest podsumowanie przy użyciu języka naturalnego, aby użytkownik mógł potwierdzić poprawność rozumowania.

Na rynku nie ma jeszcze aplikacji, która jest dostosowana do roli project managera/analityka zajmującego się zbieraniem specyfikacji projektów od klientów. Celem jest zbudowania narzędzia w taki sposób, żeby samo było w stanie przeprowadzić użytkownika przez cały proces, nawet jeżeli użytkownik operuje niewielką wiedzą domenową.

Brak barier językowych powoduje, że użytkownik może przeprowadzić konwersację w swoim języku a system wygeneruje specyfikacje techniczną projektu i ewentualnie przetłumaczy na język stosowany w kraju pochodzenia software house’u. Dzięki temu firmy mogą łatwiej współpracować z międzynarodowymi zespołami i dostawcami, co zwiększa ich potencjał na rynku globalnym.

LaminarBox – most między wizją a realizacją projektu IT

Demokratyzacja tworzenia oprogramowania umożliwia każdemu zdefiniowanie i realizację swojego projektu IT, co jest szczególnie korzystne dla małych i średnich firm, które nie dysponują dużymi zasobami na wewnętrzne zespoły IT. Dzięki temu więcej firm może skorzystać z zaawansowanych rozwiązań technologicznych, co przyczynia się do wzrostu innowacji w gospodarce.

Poprzez ułatwienie współpracy międzynarodowej, projekt może przyczynić się do globalizacji polskiej gospodarki i zwiększenia jej udziału w gospodarce cyfrowej. Na przykład zleceniodawcy z USA, Niemiec, Francj mogą bez większych problemów tworzyć zlecenia, które mogą zostać zrealizowane bez dodatkowych barier przez polskie przedsiębiorstwa.

Lider projektu: Adam Kubiak

Categories
Zespoły

Projekt: Swiftsizzle

Swiftsizzle ma na celu zrewolucjonizować branżę zamawiania i dostaw jedzenia, łącząc restauracje z klientami za pośrednictwem aplikacji i systemu POS.

Aplikacja ma pomóc klientom podejmować świadome decyzje dotyczące tego co jedzą, a jednocześnie usprawnić proces zamawiania i uczynić go bardziej spersonalizowanym.

Z kolei właściciele restauracji, dzięki aplikacji, otrzymają informacje cenne dla ich działalności, takie jak: analiza sprzedaży, zarzadzanie rezerwacjami czy aktualizacje menu.

At our startup, we are revolutionizing the food delivery and ordering industry by connecting restaurants with customers through our innovative app and POS system. We understand the challenges that both parties face in this industry, and our solution addresses them all. For customers, we help them make informed decisions about what they eat, while also making the ordering process more convenient and personalized. For restaurant owners, we provide valuable insights into their business, such as sales analytics, table reservation management, and menu updates. By leveraging AI technology, we are able to improve the overall experience for both customers and restaurant owners, while also making the industry more accessible and health-aware. Our mission is to create a more seamless, efficient, and enjoyable food delivery and ordering experience for everyone involved.

Lider: Isam Saber

Strona: https://swiftsizzle.com/

Categories
Zespoły

Projekt: Tworzymy Nadzieję2

Jest to model konwersacyjnej sztucznej inteligencji zdolny do oferowania doradztwa zawodowego i z zakresu prawa pracy.

Automatyzacja doradztwa znacznie ułatwia pracę związków zawodowych i organizacji pozarządowych, które świadczą takie usługi na rzecz swoich członków oraz dla osób potrzebujących (np. w trudnej sytuacji zawodowej czy podczas mediacji strajkowych). ,

Doradztwo wymaga znajomości prawa i specyfiki branżowej, dlatego jest czasochłonne i niesie ze sobą ryzyko ludzkiego błędu. Automatyzacja umożliwia oferowanie doradztwa skalowalnego, dostępnego, opierającego się o bazę zweryfikowanych i bezpiecznych danych, zatem znacznie redukuje pracę niezbędną, ale rutynową i nierozwojową.

Parametry Nadziei2: min. 6 mld parametrów, baza danych treningowych: ok. 15 tys. instrukcji Q&A, silnik LLM (wielki model językowy) równoważny GPT-J.

Lider projektu: Jan Zygmuntowski

CoopTech Hub (operator: PLZ Spółdzielnia)

Herb Polski
Flaga Polski

Dofinansowanie ze środków Ministra Edukacji i Nauki w ramach programu Społeczna Odpowiedzialność Nauki –
Popularyzacja nauki i promocja sportu. Projekt: Akcelerator AI i Blockchain

DOFINANSOWANIE: 800 000 ZŁ
CAŁKOWITA WARTOŚĆ: 920 000,00 ZŁ